czwartek, 16 lutego 2012

Bo w zimie pada śnieg...

Żyję, żyję, jakby kto się pytał. (Ktoś pytał?). Ale co to za życie. Wstawać trzeba rano, zaglądać przez okno wypada, zakląć siarczyście pod nosem od tego białego wręcz należy i brać się do roboty. Bujać się przez cały dzień przez zaspy, błoto i liczyć po drodze mijane pługi, choć tym ostatnim najprawdopodobniej ktoś kategorycznie zabronił wyjeżdżać na drogę. Taką sobie uknułam teorię spiskową. Bo niby dlaczego ich nie widać, kiedy w końcu(!) zima przyszła. A przecież długo jej nie było i drogowcy byli rozczarowani tym faktem, tak mówili w tvn-ie w grudniu. Dobrze pamiętam. Przecież całą jesień przygotowali się do straszliwej zimy, w tarapaty finansowe niemal popadli z powodu bezruchu w eterze, że zimy tyle, co kot napłakał i choć oko wykol. No to teraz jest, ale za to ich nie ma. Wszyscy wyjechali na przymusowy urlop na Kanary, czy co? Żeby tego było mało, po powrocie do domu nikt z obiadem nie wyczekuje, butów nie zdejmie-kapci nie poda, mleko do kawy wyszło, nawet pies nie merdnie ogonem, może z tego powodu, że aktualnie nie mam go na stanie. Jednym słowem nie tak to miało wyglądać, nie tak…
Walentynki minęły tak szybko, że nawet nie zarejestrowałam ich obecności w swojej zagrodzie. Inicjatywa komercyjna i kiczowata, choć szlachetna w swej idei spaliła w moim przypadku na panewce. Nie wiem, może za mało osobistego uroku roztaczam tej zimy.
Ale mogę sobie powspominać. Kiedyś jeden taki śmiałek deklarował się w dniu patrona wariatów, że się ze mną ożeni, jeżeli nauczę się przyrządzać dziczyznę, którą on sam upoluje. Ale potem musiał oddać broń, więc… deklaracja jakby stała się mniej wiarygodna. Można by wykuć takie oto miłosne motto: bez ustrzelonego dzika nie ma prawdziwej miłości. Inaczej zostaje szara codzienność rozmieniana na drobne podczas zakupów kurczaka i posiekanego wołu w osiedlowym Lidlu.

12 komentarzy:

  1. Aż tak rozdzierająco źle nie jest, można zrobić zakupy w Carrefourze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można, oczywiście, że można. Wystarczy mieć po drodze do francuskiego marketu, a jako kto nie ma po drodze, no cóż..., ma pecha. :)

      Usuń
  2. A ja odkryłem, jak to z tą zimą jest. Zawsze zaskakiwała drogowców, tak? No zaskakiwała. Tym razem byli przygotowani, tak? No pewnie byli, skoro nawet w telewizorze się tym chwalili. No to zima postanowiła ich zaskoczyć, mimo wszystko... usypiając najpierw czujność. Bo jak inaczej wytłumaczyć, że przyszła dopiero w połowie lutego, no i że drogowcy są zaskoczeni? Mieli uśpioną czujność, jak nic. Słowo daję, szczwana bestia z tej zimy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że maczał w tym palce sam Chuck Norris! ;)

      Usuń
  3. A mogło być tak pięknie. Łeb dzika z fajkami nad waszym małżeńskim łożem.
    A może on specjalnie pozbył się tej broni?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że specjalnie. Co do tego nie mam żadnej wątpliwości. ;D

      Usuń
  4. Łeb dzika? Dobrze, że nie jelenia. Zima za parę dni sobie pójdzie. Po prostu musi zakończyć się silnym akcentem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaskółko, niech to będą prorocze słowa. Uhonoruję Cię za to orderem Wiosennego Uśmiechu! :)

      Usuń
    2. O jeleniu? Nie... o wiośnie:)))...no przecież już ją czuć w powietrzu :)))

      Usuń
  5. Ciekawa jestem kiedy moja zima przyjdzie? Bo jak do tej pory to sie nawet nie pokazala;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stardust, Ty się ciesz, że ta cholera nie dotarła do NY. I żeby nie było, że z powodu jej nieobecności w lutym, w maju Ci spadnie metr śniegu na głowę. Nie, tego nikomu nie życzę! ;))

      Usuń
    2. W maju wszystko jest piękne, kwitną konwalie i takie tam, metr śniegu w tę, czy w tę to pikuś.
      Poza tym, mówią, że jak kto przeżył w NY, to przeżyje wszystko :)

      Usuń